Jesienna melancholia... ta pora roku ma to chyba wpisane w kontrakt i czego człowiek nie zrobi to i tak prędzej czy później zaduma i nostalgia puka do drzwi.
Przypadkiem ją wpuściłam, myśląc, że to inkasent gazowy, a teraz borykam się z nią bo ona rozsiała się w salonie i czuje się jak u siebie w domu;)
Nic jej się nie podoba, pogoda jest do bani, filmy w telewizji jakieś nieciekawe a muzyka przygnębiająca. Kulturalna ze mnie osoba więc nie potrafię jej wyprosić, ale robię wszystko żeby nauczyć się z nią funkcjonować. A może i Ona zmieni zdanie i z melancholii jesiennej przeobrazi się w wiosenną bombę energetyczną?
Robię wszystko co w mojej mocy... Wyciągam sprawdzone filmy, które mnie bawią. Na tapecie mamy "Amelię", "Chłopaki nie płaczą", "Przepis na miłość" i tego typu leciutkie kino. W okresie jesiennym mam odgórny zakaz oglądania dramatów i horrorów. Również literatura ciężka typu Krajewski została zarekwirowana i na szafce nocnej czeka na mnie "Za dużo wina w Toskanii" oraz "Radość fotografowania" (poradniki są neutralne więc mam zgodę na ich czytanie). Oczywiście muzyka, którą puszczam również musi być odpowiednio optymistyczna, Sade nie wchodzi w grę tym bardziej Leonard Cohen ;) Każdą wolną chwilę przeznaczam na aktywność fizyczną albo na coś, co odciągnie moje myśli od jesiennego przygnębienia. Tym czymś jest fotografia albo eksperymenty kulinarne.
Eksperymentując szukam czegoś co mnie rozgrzeje i podniesie poziom endorfin. Kaszki, desery, ciasta, makarony a może zupy? Zupy typu krem to moje jesienne przeboje. Tym razem opróżniłam zamrażalkę z mrożonego groszku a lodówkę z ostatniej cukinii. Julia z ogrodu przyniosła miętę i natkę pietruszki a ze spiżarki wytargałam ostatnią puszkę mleka kokosowego. Po 20 minutach oko syciłam pięknym zielonym kolorem zupy a podniebienie jej niebanalnym smakiem, bo połączenie groszku i mięty uważam za wyjątkowo trafne. Zresztą spróbujcie sami ! A może napiszecie mi o swoich sposobach na walkę z jesienną melancholią... :)
Składniki dla 4-5 osób:
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 cebula (średnia)
- 2 ząbki czosnku
- 1 cukinia (około 300 g)
- 1 opakowanie mrożonego groszku (450 g)
- 2 łyżki świeżej natki pietruszki
- 100 ml mleka kokosowego
- Około 500 ml wody
- 2 łyżki świeżej mięty
- Sól, świeżo zmielony pieprz
Przygotowanie:
Na patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy drobno pokrojoną cebulę oraz czosnek. Czosnku nie trzeba przeciskać przez praskę, zupę na koniec będziemy miksować.
Wsypujemy pokrojoną natkę pietruszki i mieszamy. Cukinię myjemy i kroimy w plasterki (nie obieramy ze skórki). Pokrojoną cukinię dodajemy do cebuli i podsmażamy na małym ogniu przez około 10 minut, od czasu do czasu mieszając.
Do garnka wsypujemy groszek (może być zamrożony). Groszek zalewamy wodą i gotujemy do miękkości. Wodę, w której gotował się groszek pozostawiamy.
Ugotowany groszek dodajemy do cukinii (kilka ziarenek pozostawiamy do dekoracji). W miseczce mieszamy 1/2 szklanki wody, w której gotował się groszek, dodajemy do niej mleko kokosowe i mieszamy. Całość wlewamy na patelnię i ostrożnie mieszamy. Dodajemy miętę i gotujemy przez 2 minuty.
Do blendera przekładamy zawartość patelni, dodajemy około 2 szklanki wody, w której gotował się groszek i miksujemy do uzyskania idealnie kremowej konsystencji. Doprawiamy solą oraz pieprzem i ponownie mieszamy.
Zupę podajemy na ciepło. Dekorujemy ją ziarnkami groszku, uprażonymi płatkami migdałowymi lub ziarnami słonecznika.
Smacznego!
piękny kolor zupki, smakowicie! :)
OdpowiedzUsuńtaki groszkowy - zielony ;)
Usuńja piekę Twoje muffiny i usiłuję ćwiczyć jogę. Każdy sposób jest dobry aby zaprzyjaźnić się z jesienną melancholią :)
OdpowiedzUsuńhahaha :) usiłujesz powiadasz? :) Ja co roku staram się ćwiczyć jogę i tak ćwiczę przez jakiś czas a potem sobie odpuszczam. tym razem chyba się zapiszę na zajęcia ;) a muffiny... jadłabym oj tak :)
Usuń