A w październiku...? Za oknem lato w kolorach jesieni i dobrze mi z tym. Gdybym tylko mogła zarządziłabym taką pogodę przez okrągły rok. Człowiek nie zipie z gorąca po przejściu 100 metrów, nie poci się jak świnka mierząc w sklepie letnie sukienki, przy jesiennym niebie zdjęcia wyglądają piękniej, mogę zacząć nosić ulubione jesienne kolory a otaczający mnie świat wygląda najpiękniej.
Nie wiem czy to organizm jest tak zaprogramowany czy to siła autosugestii, ale zupełnie mnie nie kuszą poranne kanapki (one królują na wiosnę) a tym bardziej jajecznice na 10 sposobów, nadszedł czas kaszek, owsianek i budyniowych specjałów. Każdego dnia wdrażam typowo jesienne praktyki czyli: powrót do książek, rozgrzewających herbat i kleikowatych deserów ;)
Była faza na kaszkę jaglaną, potem zaprzyjaźniłam się z owsianką a teraz raczę się budyniem, w dzisiejszym przepisie dyniowym!
Głowę opieram na jednej stronie sofy, nogi wyciągam na drugiej. Moja sofa, która stała w pokoju gościnnym, który następnie stał się pokojem sportowym, aby teraz być pokojem fotograficznym, jest idealna do popołudniowego relaksu. Swój kształt jakby dostosowuje do kształtu osoby leżącej i otula ją z każdej strony. Po prawej stronie ustawiam swój ulubiony budyń i ze stosu nowiuśkich książek biorę jedną po drugiej i zapominam o całym świecie. Mam też trylion karteczek samoprzylepnych, którymi zaznaczam warte uwagi przepisy, chyba nigdy nie dojrzeję do bazgrania po książkach ;)
A czym się teraz zaczytuję?
1. "Nie... zwykła kuchnia" Kingi Paruzel, opatrzona pięknym i bardzo osobistym autografem. Książka idealna nie tylko dla osób, które zaczynają swoją przygodę z gotowaniem, świetnie Ci się sprawdzi gdy szukasz różnorodnych, ciekawych i prostych przepisów. Receptura na kluseczki dyniowe wypróbowana, reszta czeka na swoją kolej.
2. "What Katie ate" Katie Quinn Davies. Swoją przygodę z blogowaniem w dużej mierze zawdzięczam właśnie tej autorce. Jej blog totalnie zawrócił mi w głowie a niebanalne podejście do fotografii kulinarnej sprawiło, że bezkrytycznie patrzę na każdy przejaw działalności Katie. Jej książka zajmuje u mnie w domu specjalne miejsce a kiedyś..... może uda mi się poprosić autorkę o autograf...
3. "Smaczne zupy" Kate McMillan to biblia dla tych, którzy uważają, że obiad bez zupy nie jest obiadem. Wprawdzie ja do nich nie należę, ale zupy uwielbiam, szczególnie te kremowe. W tej książce znajdziecie aż 365 przepisów na każdy dzień roku. Szczerze polecam.
4. "Dania z ryżem" Rachel Lane, Carla Bardi oraz "Czekolada" Carla Bardi. Książki niepozorne, zakupione w supermarkecie, z tej serii mam już 3 inne wydawnictwa, które należą do moich ulubionych. Ładnie wydane, zawierają setki różnorodnych przepisów, klarowne opisy. Takich książek może się nie czyta, ale bardzo często się z nich korzysta.
Mam nadzieję, że z przepisu na budyń dyniowy też skorzystacie ;) Polecam!
Składniki dla 1-2 osób:
- 4 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 3 małe żółtka
- 2 łyżki cukru
- Ziarna z 1/2 laski wanilii
- 3 czubate łyżki puree z dyni*
- Szczypta cynamonu
- 250 ml mleka
Przygotowanie:
Do garnka wsypujemy mąkę, cukier, cukier oraz cynamon, dodajemy żółtka, ziarna wanilii oraz puree z dyni, mieszamy. Garnek stawiamy na gazie i cały czas mieszając doprowadzamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Powoli dolewamy mleko cały czas mieszając. Nasz budyń będzie stopniowo gęstniał. Gdy uzyska już konsystencję "budyniową" zagotowujemy go a następnie odstawiamy z gazu. Podajemy na ciepło np. posypany orzechami.
* puree z dyni uzyskamy piekąc obraną dynię do miękkości a następnie miksując ją na gładką masę.
Smacznego!
dyniowy budyń to coś dla mnie, bo jestem jej wielką fanką :)
OdpowiedzUsuńPrawidłowo :)
UsuńWygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńdużo ostatnio kombinuję z dynią ale na budyń nie wpadłam, świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) za dużo było musu w lodówce i pomysł sam przyszedł ;) Jak to mówią potrzeba matką wynalazku ;)
Usuń