Tort... powstał chyba trochę w celu przekonania samej siebie, że nie jestem taka zła na jaką wyglądam ;) A tak zupełnie poważnie, to nie wiem co za aura krążyła w zeszłym tygodniu nad Opolem, ale kilka niepowiązanych ze sobą osób wzięło się na odwagę i postanowiło wyznać mi prawdę... a prawda dotyczyła postrzegania mojej osoby. W związku z tym było mi dane dowiedzieć się, że robię nie najlepsze pierwsze wrażenie, tzn. że bez ściemy mogę zagrać złą królową, która więzi Śnieżkę.
Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak jest i nawet odrobinę było mi przykro, ale potem usłyszałam, że po pierwszym wrażeniu przychodzi to drugie, które jest już zupełnie inne, czyli nie jest tak źle, ale gdzieś to we mnie siedziało i drążyło dziurę w brzuszku. Przecież całkiem sympatyczna ze mnie kobita więc o co chodzi? Może to te czarne włosy, najczęściej ciemny strój, ostry makijaż... no ale przecież nie zacznę biegać w blond peruce, spowita w różowe sukienki tylko po to, żeby ludzie odbierali mnie cieplutko.
Gdy tak sobie siedziałam i myślałam, z pomocą przyszedł Artur i zapytał, czy obchodzi mnie opinia tych, którzy na pierwszym wrażeniu opierają całościowy obraz drugiego człowieka? No chyba właśnie nie, ale w związku z tym postanowiłam zweryfikować swoje podejście do innych... i jeszcze jedno... ludzie dajcie drugą szansę kobietom o czarnych włosach, pewnym spojrzeniu, które najczęściej odziane są w czerń. Nie każda jest wiedźmą, niektóre po prostu lubią czarny kolor :)
Tak jak ja lubię wiśnie amarena, połączenie śliwki, wiśni i czekolady i puszysty krem kakaowy. Biszkopt jest miękki a nasączony odrobiną wiśniówki smakuje jeszcze lepiej, do tego smarowidło, którego kwaskowatość łagodzi słodki krem. Jeszcze nigdy żaden tort tak szybko nie znikał z lodówki jak ten :)
Składniki na kakaowy biszkopt: (u mnie 2 warstwy w tortownicy 22 cm)
- 4 jajka o temperaturze pokojowej
- 70 g mąki pszennej
- 70 g mąki ziemniaczanej
- 200 g cukru pudru
- 3 łyżki kakao
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Rozpinamy tortownicę, na dno wykładamy papier do pieczenia i zapinamy obręcz. Odcinamy nadmiar papieru. Boki smarujemy odrobiną masła, posypujemy mąką i strzepujemy jej nadmiar.
Żółtka miksujemy z połową cukru (100 g) do uzyskania gęstego i jasnego kremu (około 5 minut). Białka ubijamy z cukrem, miksujemy przez około 7 minut. Mąki oraz kakao przesiewamy do miski.
Żółtka mieszamy bardzo powoli z białkami. Po łyżce dodajemy wymieszane mąki oraz kakao, cały czas delikatnie mieszając. Masę wylewamy do tortownicy. Pieczemy do tzw. suchego patyczka, przez około 35 minut.
Krem kakaowy:
- 250 g sera mascarpone
- 100 g gorzkiej czekolady (70%)
- 350 ml. śmietany kremówki (36%)
- 1/2 szkl. cukru pudru
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, gdy będzie delikatnie ciepła dodajemy ją do sera mascarpone i mieszamy. Śmietanę ubijamy z cukrem. Do ubitej śmietany dodajemy krem mascarpone i miksujemy na wolnych obrotach do uzyskania jednolitego kremu. Umieszczamy go w lodówce.
Smarowidło śliwka-wiśnia-czekolada:
- 470 g śliwek
- 15 szt. wiśni amarena (opcjonalnie wiśnie z kompotu)
- 100 g gorzkiej czekolady
- Otarta skórka z 1 cytryny
- 25 ml. soku z cytryny
- 90 g cukru
Śliwki myjemy i kroimy na mniejsze kawałki, posypujemy je cukrem, dodajemy skórkę z cytryny i mieszamy. Odstawiamy na 1 godzinę. Garnek ze śliwkami stawiamy na gazie (na małym ogniu), zagotowujemy, dodajemy sok z cytryny. Gotujemy do uzyskania gęstej konsystencji (około 25 minut). Dodajemy pokruszoną czekoladę oraz wiśnie, gotujemy jeszcze przez około 5 minut, ciągle mieszając. Studzimy.
Dodatkowo:
- Wiśnie amarena do dekoracji
- 50 ml wiśniówki
- 50 ml soku z wiśni
- woda
Ostudzony biszkopt przekroić na pół. Pierwszą warstwę nasączamy mieszaniną wiśniówki, soku z wiśni oraz wody, obficie smarujemy smarowidłem a następnie kremem kakaowym. Układamy drugą warstwę, delikatnie ściskamy. Cały tort smarujemy kremem i ozdabiamy wiśniami. Umieszczamy w lodówce na minimum 1 godzinę.
Smacznego!
Nie są poważni ci ludzie... przecież każdy wie, że prawdziwe wiedźmy mają rude włosy. ;)))
OdpowiedzUsuńo właśnie ;)
Usuńja mam rude włosy :P
UsuńDeli, zapomniałam Ci wtedy powiedzieć, że moja Sister też przez dłuuugi czas borykała się z takim problemem. Cóż, przestała się farbować na czarno :P hehe a tak serio serio, to wszystko idzie o to, by właśnie nie sądzić po pierwszym wejrzeniu. No, chyba, że to miłość od pierwszego wejrzenia :))
OdpowiedzUsuńoj nie koloru włosów nie zmienię ;) z czernią mi do twarzy ;) wkurzam się tylko, że ktoś po pierwszym wrażeniu nastawia się do mnie w taki a nie inny sposób i jeszcze wciska mi kit że ja to chyba taka ostra jestem... nie zgadzam się z tym, ale nie zamierzam walczyć ze swoim wizerunkiem, na siłę go ocieplać... ci którzy mnie znają wiedzą jaka jestem :)
UsuńWygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńdziękuję!!
UsuńCoś ostatnio Twoje wpisy coraz częściej bywają refleksyjne na taki jakiś smutny sposób. Może to tylko moje wrażenie, ale mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku! Pozdrawiam i ściskam mocno! Dorota
OdpowiedzUsuńjejku Dorotko ;) wszystko okej :) może to ta jesień, sama nie wiem. Też to zaobserwowałam tą moją nostalgiczność, ale jest naprawdę bardzo ok. dziękuję Słońce za troskę i ściskam cieplutko!!!
UsuńPiękne, niezależne, pewne siebie i pełne pasji kobiety zawsze robią "negatywne" pierwsze wrażenie...ale tylko na zazdrośnikach :-) nic się nie martw Deli! Jesteś super! Choć nie znam Cię osobiście to na mnie wrażenie robisz superaśne:) a i miła jesteś ogromnie (jeszcze raz dziękuję za ten program do obróbki zdjęć) :-) głowa do góry i nie dajmy się tej nostalgicznej jesieni! Buziaki Natalia
OdpowiedzUsuńGłowa do góry!!! tak właśnie zrobię :) Dziękuję za ciepłe słowa i ściskam serdecznie!!
UsuńNo jeśli chodzi o mnie to nigdy nie mam pierwszego wrażenia, nie oceniam ludzi po ich wyglądzie i po pierwszym spotkaniu. Zawsze zakładam z góry, że poznawane osoby są przyjacielskie i miłe a już dalsza znajomość weryfikuje te założenia:-). Małgosiu, choć nie znam Cię w realu to dla mnie jesteś mega ciepłą i sympatyczną kobitką i mam nadzieję, że będzie nam dane kiedyś się spotkać:-). Tort rewelka pod każdym względem:-)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że kiedyś uda nam się spotkać a wtedy wyściskam Cię za to co mi napisałaś :*** całusy!
UsuńJa robię dobre pierwsze wrażenie, za to drugie - szkoda gadać... ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie drażniło ocenianie po wyglądzie - włosy co prawda farbowałam na czerwono, ale poza tym też chodziłam w czerniach i innych optymistycznych barwach... Plus nie daj Boże skórzany płaszcz, i ludzie od razu uciekali na drugą na stronę ulicy. A później zaczęło mnie to bawić :) I choć przerzuciłam się na brązy, bawi mnie nadal :) Ważne, jaka jesteś, nie jak Cię postrzegają ludzie. Jeśli nie chce im się zajrzeć głębiej, to uwierz - nie Ty na tym tracisz :)
A tort wygląda bosko. Podzielisz się? :)
Zgadzam się z Tobą w 200% :) nic dodać nic ująć :**
UsuńMoja mama ma podobny typ urody, ostre rysy, i czarne włosy do ramion. Też spotkała się często z opinią, że jest zołzą, i sprawia pierwsze złe wrażenie. W dodatku ma spojrzenie, które nie jednego potrafi zmylić (mam to niestety po niej, na szczęście mam jasne włosy i łagodniejszą urodę), głos zachrypnięty, a tak na prawdę jest najcieplejszą i najłagodniejszą osobą jaką znam:) Nie masz się co przejmować, po Twoich wstępach do przepisów widać, że jestem pozytywną, normalną osobą;-) Na pewno po tym jak piszesz nie sprawiasz złego wrażenia. Jestem głodna na czekoladę, a tu taki tort:)
OdpowiedzUsuńCzyli kobiety o czarnych włosach łączcie się ;) Dziękuję za dodanie otuchy a szczególne uściski posyłam mamie :) chyba wiesz dlaczego :)
UsuńDeli, to nieprawda! My Cię rozpoznaliśmy na Food bloger fest i z pewnością nie sprawiałaś wrażenia Królowej śniegu :) Żywa energia, a nie zimne sople. A idąc w kierunku tortu to jest on taki.. swojski. Kojarzy nam się z tortami, które babcie robiły dla swoich małych wnuków na urodziny :)
OdpowiedzUsuńŻywa energia :) no właśnie. wprawdzie uroda w zimowych klimatach ale ja mam w sercu tropiki :) w duszy chyba też :) Pozdrawiam cieplutko a jeżeli chodzi o tort... to właśnie podobny robiła moja babcia :)
UsuńDeli ! Bazujac na opisanym przez Ciebie wygladzie co najmniej połowa Hiszpanek powinna być określana jako zimne zolzy ;-) dorzuc Włoszki, Greczynki i jeszcze parę Francuzek ;-) Moim zdaniem wyborne towarzystwo! I jakie temperamentne ! :-D wszystkim się nigdy nie będziemy podobać. I tyle. Nie znam Cię osobiście ale z Twojego blogu bije pozytywnymi wibracjami i ciepłem!!! Tak trzymaj! Buziaki Kasia
OdpowiedzUsuńTak jak Kasiu piszesz, nie inaczej :) i tego będę się trzymać!! Ściskam cieplutko!!
Usuń