Czy powroty są trudne? Czy warto wracać? Pewnie każdy z Was ma za sobą takie sytuacje, tego typu dylematy i pewnie co sytuacja to inne wnioski.
U mnie z tymi powrotami bywało różnie. Pamiętam moją wielką, chyba drugą pierwszą miłość - Sławek mu było na imię. Wracaliśmy do siebie i zrywaliśmy chyba z 5 razy. Po wielu latach przypadkiem spotkaliśmy się w sklepie i postanowiliśmy pogadać przy kawie o starych czasach... po 5 minutach rozmowy miałam ochotę wybiec i nie wrócić, co najlepsze Sławek pewnie też. Cały czas zastanawiałam się jak to możliwe, że kiedyś mogliśmy rozmawiać bez końca ;) Pomimo tego zajścia w kawiarni moja druga pierwsza miłość pozostanie na zawsze w serduchu, ale w tym wypadku nie warto było wracać.
Inny z gatunku nieudanych powrotów to powrót do Zakopanego. Pierwsze wakacje bez rodziców, z chłopakiem i w gronie przyjaciół to właśnie Zakopane i tak już było przez kilka kolejnych lat. Ferie zimowe, wakacje letnie musiały oznaczać wyjazd do Zakopanego. Tam bawiłam się do rana a potem wyruszałam w góry, poznawałam ludzi i samą siebie - jedne z piękniejszych chwil w moim życiu. Po wielu latach postanowiłam wrócić w to miejsce... i co? to miejsce nie ma już tego uroku co kiedyś, zdecydowanie mogłam sobie podarować ten powrót.
Naprawdę mogę mnożyć przykłady, które pokazują, że czasami nie warto wracać, ale z drugiej strony mamy przecież te piękne powroty... np. kolejny wyjazd do Paryża, który był jeszcze piękniejszy niż mój pierwszy pobyt w tym mieście czy powrót do ciepłego domu gdy na dworze jest -10 stopni i pada deszcz ze śniegiem. Również do tych miłych powrotów mam nadzieję zaliczyć mój powrót na bloga :)
Tak dawno tu nie byłam, tęskniłam i notowałam to co chcę napisać. Czas wolny, który już nie pamiętam jak wygląda, niespodziewanie pojawił się na kilka chwil i jestem :) Działo się tyle i pewnie o tym wszystkim napiszę, ale dzisiaj mam dla Was po prostu pyszne, jesienne ciasto z dyniowymi powidłami. Pachnie trochę jak jesień i już trochę jak zima. Z gorącą herbatą, z ciepłym mlekiem, gdy nogi są pod kocem, może dobra książka na kolanach i ktoś bliski obok, ktoś kto zawsze wraca i to są te najpiękniejsze powroty... Ale mi tu dobrze :)
Składniki na dyniowe powidła:
- 1.4 kg dyni (bez pestek)
- 1 łyżka masła
Dynię kroimy na większe kawałki, smarujemy roztopionym masłem i kładziemy na blaszce. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 220 stopni. Dynię pieczemy, aż stanie się miękka (około 30 minut). Łyżką wybieramy miąższ i umieszczamy go w misce, następnie miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji. Z powyższej ilości dyni powstanie około 500 g musu.
Dodatkowo:
- 170 g cukru
- 70 g cukru trzcinowego
- 1/2 szkl. półsłodkiego, białego wina
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki przyprawy do piernika
- 3 łyżki soku z cytryny
W garnku umieszczamy mus, cukry, wino, przyprawy i sok z cytryny. Całość dobrze mieszamy, doprowadzamy do wrzenia (na małym ogniu) cały czas mieszając. Zmniejszamy ogień i nadal gotujemy przez około 20 minut (bez przykrycia). Odkładamy na bok 1 szklankę powideł, będzie nam potrzebna do ciasta, resztę umieszczamy w przygotowanym, wyparzonym słoiku. Powidła przechowujemy w lodówce.
Składniki na ciasto z dyniowymi powidłami:
- 1+3/4 szkl. mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 szklanka powideł dyniowych
- 1/2 szkl. cukru
- 1/2 szkl.oleju
- 2 jajka
- 1/2 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1/2 szkl. wody
- 1/2 szkl. orzechów włoskich
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Formę typu keskówka smarujemy masłem i obsypujemy mąką, nadmiar mąki strzepujemy.
W misce łączymy przesianą mąkę, sodę, sól oraz proszek do pieczenia. W drugiej mieszamy powidła, cukier, olej, jajka, ekstrakt z wanilii i wodę. Następnie dodajemy orzechy i stopniowo całą mąkę z dodatkami. Mieszamy. Otrzymaną masę przelewamy do formy.
Pieczemy je przez około 45 minut, do tzw. suchego patyczka. Po wystygnięciu ciasta wyjmujemy je z formy.
Smacznego!!
Cudownie, że ten powrót zaliczasz do udanych :)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda wspaniale i tak domowo... Z pewnością chce się wrócić po jeszcze jeden kawałek :)
Bo to takie domowe ciacho, najlepiej właśnie smakuje w domu :) Pozdrawiam!
UsuńJak dobrze, że wróciłaś. :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo się cieszę :)))) ściskam Cię bardzo, bardzo cieplutko!
UsuńTakie powroty są jak najbardziej wskazane :)) :*
OdpowiedzUsuńBejbe :*
Usuńte dyniowe powidła są znakomite! ciasto również, choć powidełka urzekły mnie totalnie!
OdpowiedzUsuńPowidełka są przepyszne , naprawdę polecam a ciasto dzięki nim wilgotne ale nie zakalcowate :)
UsuńOj Deli nareszcie jesteś i już nic więcej nie będę pisać :) Ściskam :)
OdpowiedzUsuńja też bardzo bardzo cieplutko ściskam :*
UsuńJedno jest pewne - warto było czekać na ten wpis :)
OdpowiedzUsuń:* :* :* Monika
UsuńBaaardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńOch Delimatko marnotrawna :) Czekałam na jakieś ciekawostki i w końcu się doczekałam. Akurat jak mam dynię zalegającą w lodówce! :)
OdpowiedzUsuńDelimatka marnotrawna ;) podoba mi się to :)
Usuń