Po zajęciach w klubie rzadko
kiedy tak po prostu wracam do domu, bardzo często wieczory fitnessowe kończą
się dłuuuugimi rozmowami;) Oczywiście najczęściej poruszane są kwestie
damsko-męskie i tak też było wczoraj.
O
czymś, co od dawna nie może przestać mnie zadziwiać opowiedziałam koleżance,
czyli dlaczego piękne, wykształcone, samodzielne, mądre i zabawne kobiety są
same. Rozmawiam z nimi i wiem, że nie zależy im na byciu singielkami, chcą mieć
z kim obchodzić święta typu walentynki, dzień chłopaka, czy świstaka. Mają
dosyć dorabiania ideologii do faktu bycia samym, dlatego też ciągle szukają i spotykają
się z facetami a z ich opowieści wynika, że fajni faceci są niedostępni jak
sprzęt AGD w latach osiemdziesiątych. Nie wiem czy powstają już komitety kolejkowe,
ale na jednego fajnego faceta przypada chyba z dziesięć kobiet. I nie chodzi o
księcia z bajki, chodzi o faceta,
który ma równo pod sufitem, jest samodzielny (czytaj nie mieszka z rodzicami), potrafi
żyć pod jednym dachem z ambitną kobietą, ma swoje pasje i ochotę na wspólne
ustępstwa. Wydawać by się mogło, że to nic wielkiego… a jednak.
A jednak wczoraj koleżanka, która pracuje
w miejscu, w którym ma kontakt z wieloma mężczyznami … (nie chodzi mi o TO
miejsce, akcja rozgrywa się we wspomnianym klubie fitness;) uświadomiła mnie, że
panowie widzą to dokładnie tak samo. A mianowicie, że fajne kobiety są niedostępne jak
sprzęt AGD w latach osiemdziesiątych. I nie chodzi o królewnę z bajki, chodzi o
kobietę, która ma równo pod sufitem, jest samodzielna, potrafi żyć pod jednym
dachem z ambitnym mężczyzną, ma swoje pasje i ochotę na wspólne ustępstwa.
Wydawać by się mogło, że to nic wielkiego… a jednak.
Czyli, że co – bo ja już nic nie
rozumiem. Gdzie powstaje ten zgrzyt i jak go wyeliminować …. Nad tym będę się intensywnie
zastanawiać. Nad tym i nad menu na kolejne tygodnie. Czy naprawdę większość z
Was ulega czasopismom, modzie, ogólnemu trendowi i przechodzi na wiosenną
dietę? Ja raczej nie, dlatego dzisiejsza propozycja będzie mało dietetyczna. Z
założenia nie miało być bakłażanów ani sera mascarpone, ale założenia czasem
należy modyfikować. Co mogę napisać… jest pysznie i jeszcze jedno, zakochałam
się w karmelizowanej cebuli. Kocham, kocham, kocham i dzisiaj robię tartę gdzie
karmelizowana cebula gra pierwsze skrzypce.
Składniki:
- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- 1 mały bakłażan
- 60 g szynki szwarcwaldzkiej
- 1 cebula
- 2 czubate łyżki sera mascarpone
- 4 czubate łyżki sera ricotta
- 1 łyżka śmietany (18%)
- Olej do podsmażenia bakłażanów, szynki i cebulki (ja użyłam z orzechów włoskich ale można użyć oliwy z oliwek)
- Sól oraz pieprz
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni.
Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oleju i delikatnie podsmażamy szynkę (pociętą na drobne kawałki). Odkładamy na bok (na papierowy ręcznik).
Cebulę kroimy na cienkie paski. Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oleju, wrzucamy cebulę i posypujemy szczyptą soli. Zmniejszamy ogień na minimalny i smażymy (często mieszając) przez około 30 minut. Po tym czasie cebula powinna być miękka i mieć karmelowy kolor. Odkładamy na bok.
Bakłażana myjemy i kroimy na cienkie plasterki. Posypujemy go solą, rozgrzewamy 2 łyżki oleju i delikatnie podsmażamy z każdej strony. Odkładamy na papierowy ręcznik.
W misce mieszamy ser mascarpone, ser ricotta i śmietanę. Doprawiamy solą oraz pieprzem.
Ciastem francuskim wykładamy formę do tarty. Spód nakłuwamy widelcem, smarujemy masą serową, układamy bakłażany, posypujemy je szynką oraz cebulką.
Smażymy do zarumienienia się ciasta. Ja smażyłam w piekarniku z włączoną funkcją termoobiegu.
Smacznego!

U mnei tarta była wczoraj na kolację :) Karmelizowana cebulkę też lubię, ale jeszcze podsypuję przy smażeniu dosłownie ciupke cukru. Co do pań i panów, którzy wciąż szukają...Obiektywna nie będę bo nie znam ich wszystkich, a i mój stan cywilny w dowodzie już inny. Mimo wszystko mam zarówno koleżankę, jak i kolegę, którzy są sami. Oboje deklarują, że sami nie chcą być, ale chyba już ciężko im się odnaleźć w czyimś towarzystwie dłużej niż 2-3h ze znajomymi. Nie wiem, czy wiek tu nie gra roli i im dłużej się jest samemu, to ciężej później się przestawić...Może bykowe państwo powinno znowu wprowadzić? :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam jeszcze raz karmelizowaną cebulkę do pizzy i dodałam szczyptę cukru, tak jak radziłaś moja ty Bogini :) I jest zdecydowanie lepiej, cebulka szybciej się karmelizuje i nabiera fajniejszego koloru :)
UsuńA jeżeli chodzi o drugi temat... w bykowe bym nie poszła ale myślę, że jest tak jak piszesz. Mając lat 30 + ciężko, a może ciężej, przestawić się na fakt, że trzeba iść na kompromisy, ma się swoje przyzwyczajenia a to utrudnia odnalezienie się w związku. Chyba już zacznę szukać Julii kandydata na męża ;) żeby potem nie miała problemu :) Buziaki
No, no, no! Nie rozpędzaj się! Widziałam zdjęcia córki i gwarantuję, że problemu o którym piszemy nie będzie miała ;)
UsuńSpoko jak mam wierzyć Julce to całe życie będzie mieszkać z nami, nie chce mieć męża tylko koty.... to ja już wolę chyba to wcześniejsze zamążpójście ;)
UsuńSądzę, że ludzie coraz bardziej odizolowują się od społeczeństwa, nie potrafią nawiązywać kontaktów, są wycofani i nieśmiali, a wyjście z inicjatywą, żeby kogoś poznać i zaprosić... o zgrozo. Co więcej, kobiety żądają równouprawnienia, ba, wręcz swoistego matriarchatu, a z drugiej strony chciałyby być adorowane, a panów to gubi... Szczęście, że nie mam takiego problemu. :))
OdpowiedzUsuńNo, facetom często robimy wodę z mózgu. Raz chcemy być samodzielne a innym razem potrzebujemy wsparcia i pomocy. Najlepsze, że wymagamy od mężczyzn czytania w naszych myślach ;) Nie mają z nami łatwo, ale z drugiej strony nie nudzą się ;0) i tak sobie myślę, że fajnie jest być kobietą!
Usuńhmmmmmmm gdzie powstaje zgrzyt? bardzo ciekawy post. Jakże trafny! przeczytałam z zaciekawieniem jak zwykle:) a modzie na dietę też ulegam z wiosną jednak nieskutecznie:)) widząc takie pyszności:)
OdpowiedzUsuńrozsądek każe się powstrzymywać jednak apetyt i kubki smakowe zwyciężają :)
Ps. uwielbiam własnie te rozmowy po fitnessie:) chyba m.in tak często ćwiczę :))))
całuję :*
:)Kochana :)
UsuńMnie Artur musi przywoływać do porządku dzwoniąc do klubu czy jeszcze prowadzę kolejną godzinę czy utknęłam w szatni ;) chociaż już trochę zdążył się przyzwyczaić :)
Ja sobie założyłam, że diety nie zmieniam a raczej faktu braku diety ;) dodałam sobie więcej ruchu i wyjdzie na zero :) A jak będzie przyjemnie!!
Całuję cieplutko :*
Tarta bardzo kusząca, mam zamiar wypróbować, a resztę serka mascarpone zastosuję do Twojego deseru Tiramisu. Super, że na blogu masz także mniej skomplikowane przepisy, wg. mnie to jest bardzo zachęcające. Polecam wypróbować tartę z porem, przygotowuje się podobnie, zamiast szynki ja akurat wybieram składnik kaloryczny, tj. boczek, a zamiast serków - jajka. Zresztą, wszystko można zmodyfikować, a Ty jesteś kreatywna babka.
OdpowiedzUsuńTemat poboczny Twojego wpisu...cóż, sama mam "nieuregulowaną" sytuację...myślę, że tacy bardziej dojrzali ludzie za dużo kalkulują, o co nietrudno, bo naokoło są nie tylko szczęśliwe małżeństwa ale też i fala rozwodów osób w wieku 30+ a przecież wszyscy chcemy być szczęśliwi.
Rada: wrzucić se na luz i zakochać sie na wiosnę jak Kazik: http://youtu.be/p5mnDjaYw6U
Miłego weekendu
Lubię taką kreatywność w kuchni :) mam pomysł a potem go modyfikuję w zależności od potrzeby chwili :) Tak sobie myślę, że ciężko jest wchodzić w związki po trzydziestce. Jak poznawałam mojego męża mając lat 19 to naprawdę miałam gdzieś jakie studia skończy, czy znajdzie po nich świetną pracę, czy ma swoje mieszkanie albo perspektywy na usamodzielnienie się. Ważne było, że stać nas na dwudniowy wyjazd w góry, że mamy podobne poglądy, priorytety i marzenia, że się kochamy :) A teraz nie wyobrażam sobie w ten sam sposób patrzeć na nowy związek i to jest to utrudnienie bo ciężko znaleźć kogoś kto wpisze się w nasze ramy a dorastając pojawia się ich coraz więcej... ja też co roku zakochuję się na wiosnę. W tym roku, po raz pierwszy od 35 lat, mam zamiar zakochać się w sobie :))) Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za Kazika!!!!!
Usuńzawsze czytanie Twoich wpisów poprawia mi humor:) jeszcze kawałeczek takiej tarty i byłabym uzdrowiona:)
OdpowiedzUsuńfitness to może jest jakieś wyjście dla mnie też żeby się wyżyć:) nie ćwiczę za dużo bo jak schudnę to zniknę;)
:))) ja też musiałam ograniczyć ćwiczenia bo usłyszałam więcej negatywnych opinii na temat swojej wychudzonej sylwetki niż komplementów ;)dlatego teraz nie odmawiam sobie pyszności i ćwiczę z głową. Jak się okazuje nie każdy wygląda dobrze w rozmiarze XS mi bardzie służy S/M z naciskiem na M ;) Patrz Nigella, wraz z utratą kilogramów straciła na kobiecości, oczywiście nie każdemu to grozi ale mnie osobiście ten problem dotyczy - chociaż może to żaden problem :))
Usuńporuszasz bardzo ważną kwestię.
OdpowiedzUsuńteż wiele razy się nad tym zastanawiam.. i dochodzę do wniosku, że to chyba ze strachu. "bo on jest taki przystojny, idealny, a ja? jak podejdę, zaproponuję kino, to mnie wyśmieje!"
i to samo w drugą stronę.
mam znajomego, który dziś, jak byliśmy w restauracji całą paczką, zagadał do siedzącej samotnie studentki kartkującej swoje notatki. i z knajpki wyszli już razem na kawę.
widzę też tę zależność w pociągu, kiedy wracam ze szkoły lub jadę rano. I sama wiele razy tak mam. Siedzi naprzeciwko mnie świetny facet, a ja? udaję, że czytam książkę, uważając by nie widział, że sie gapie na niego.
a on? podobnie. kiedy spojrzenia się zetkną następuję dziwna konsternacja i jedno drugiego już ignoruje.
boimy się samych siebie, wstydzimy własnego ja.
Bo boimy się odrzucenia, wyśmiania generalnie reakcji drugiego człowieka, która w jakiś sposób potępi naszą postawę... ale z drugiej strony popatrz ile cudownych sytuacji może nas ominąć czy chcemy kiedyś się nad tym zastanawiać. Lepiej żałować,że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło i rozmyślać co by było gdyby... ja, chociaż uważam się za bardzo szczęśliwą osobę, do dzisiaj wspominam telefon, który odebrałam chodząc do pierwszej klasy liceum. Jakiś nieznajomy zadzwonił i zaproponował spotkanie mówiąc, że zobaczył mnie i ciągle o mnie rozmyśla. Ja wtedy stchórzyłam ale zawsze zastanawiałam się kto to był... A jeżeli mowa o sytuacjach w pociągu polecam film, idealny na piątkowy wieczór "Przed wschodem słońca". Takich sytuacji Ci życzę :) Buziaki
UsuńTa historia z dzwoniącym nieznajomym mogła się równie dobrze skończyć bardzo źle. Więc trzeba też umieć zachować zdrowy rozsądek.
UsuńWydaje mi się, że ten problem ze znalezieniem drugiej połówki wiąże się z wyidealizowanym obrazem pokazywanym w telewizji. Kobiety w serialach są szczupłe, cycate i wiecznie uśmiechnięte, a mężczyźni mądrzy bogaci i delikatni. Nie mam pojęcia kto wymyśla te scenariusze ! Najbardziej mi się podobają seriale o biednych studentach mieszkających w super mieszkaniach. Jedynymi ich problemami jest wybór knajpy z której zamówić jedzenie na lunch i z kim się dzisiaj przespać.ech...
A tarta wygląda obłędnie :) też jestem fanką karmelizowanej cebuli :P
To prawda, że telewizja tworzy obrazy, które nie pokrywają się z rzeczywistością... pamiętam jak na jednych z zajęć na studiach prowadzący cytował nam statystyki mówiące o tym o ile mniej atrakcyjny staje się nasz partner, zaraz po obejrzeniu np. filmu z niesamowicie przystojnym aktorem ;) także mój telewizor tylko zbiera kurz ;)Najgorsze, że młodzi ludzie w ten sposób tworzą sobie wizję życia, w oparciu o rzeczywistość, która nie istnieje... smutne.
UsuńA tarta faktycznie jest pyszna, a zdjęcie nie jest przerobione, ona faktycznie tak wygląda ;) Pozdrawiam cieplutko!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem taka głodna patrząc na Twoje zdjęcia, niezależnie od tego czy mam pełny czy pusty żołądek :-)...
OdpowiedzUsuńTaki efekt mają wywoływać ;) Prawidłowa reakcja ;) ja mam tak samo :)) Buziaki
UsuńGosia, spróbuj czerwoną cebulę skarmelizować, obowiązkowo z dodatkiem cukru, bo inaczej to chyba nie karmelizowana a smażona lub duszna. Biała cebula przy niej się chowa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKarmelizowana jak najbardziej - wczoraj robiąc ją po raz drugi dodałam szczyptę cukru i widziałam efekt:) ale spróbuję czerwoną bo jeżeli jest jeszcze lepsza to wymiękam :)
UsuńPysznie wygląda...:) Polecam też tartę z karmelizowaną czeroną cebulą i serem pleśniowym...uzależnia:)!
OdpowiedzUsuńWow!!! W sobotę zrobiłam czerwoną karmelizowaną cebulę i faktycznie jest jeszcze lepsza niż biała cebulka a ser pleśniowy kocham - pomysł na połączenie rewelacyjny!! Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńWszystko co kocham w jednym miejscu. Tłuste, ciężkie i cudownie dobre :)) W takich momentach dziękuję losowi, że nie muszę się martwić dietami. Rozpieściłaś mnie ogromnie!
OdpowiedzUsuńRaz w zyciu robilam cokolwiek z ciasta francuskiego, az wstyd sie przyznac, dlatego mam pytanie...jeden plat ciasta jest mniejszy od formy do tarty, wiec sklejamy je jakos...? A co z brzegami? Ale siara pytac o takie rzeczy, ale kto pyta ten nie bladzi :-)
OdpowiedzUsuń:) pytaj Kochana, pytaj :) Płat jest mniejszy no chyba, że kupisz w Tesco wersję XL. Ja zawsze dokładnie wyklejam 2/3 formy a potem z reszty ciasta doklejam pozostałe puste miejsca. Ciasto rośnie równomiernie, nic z nim złego się nie dzieje :)
Usuńp.s. w Lidlu znowu są maliny, Artur wczoraj kupił 6 opakowań ( w lidlu obok Mc Donalda;)
super blog, ekstra przepisy i ciekawe pogaduch, pozdrawiam i milego wekendu zycze,
OdpowiedzUsuń